Dlaczego nie ucieka?
Bo jest mistrzem
Chłopczyk o poranku
Siedział chłopczyk na łóżeczku
Podrapał się po uszeczku
Potem troszkę się zezłościł
I skoczył na taty kości
Gdy już na tatę przeskoczył
Przetarł rączkami swoje oczy
Zrobił śmieszna minę
A potem się cieszył równą godzinę
Zjadł pysznego cukierka
Zamiauczał jak kotek bury
Rozłożył rączki szeroko
I udawał babci kury
Ko ko ko
Gdy już zmęczył się trochę
Położył się spowrotem
Zamknął oczy maleńkie
Pochrapał sobie troszeńkę
Kiedy obudził się znowu
Zaświecił węża świetlnego
I do końca dnia całego
Był bardzo wesołym kolegą
Krzyk
Krzyk
Ja krzyczę, a moje serce krwawi
Ja krzyczę, mój ból i żal
Nic mnie już nie bawi.
Nic mnie już nie bawi
Niczego nie czuję
Jedynie każdej chwili czasu żałuję.
Ja krzyczę, ja warczę
Ja na wszystko pluję
Nic już nie chce czuć
Niczego nie czuję
Gniew, żal, strach
To wszystko boli.
Tak jakby człowiek umierał powoli.
Ale ok, idźmy dalej
Przed siebie po wytchnienie
Co ma być to będzie
To będzie spełnienie.
I teraz już tylko wyglądam otuchy
Modlę się do Ciebie Boże
Odgoń te złe duchy