Chłopczyk o poranku
Siedział chłopczyk na łóżeczku
Podrapał się po uszeczku
Potem troszkę się zezłościł
I skoczył na taty kości
Gdy już na tatę przeskoczył
Przetarł rączkami swoje oczy
Zrobił śmieszna minę
A potem się cieszył równą godzinę
Zjadł pysznego cukierka
Zamiauczał jak kotek bury
Rozłożył rączki szeroko
I udawał babci kury
Ko ko ko
Gdy już zmęczył się trochę
Położył się spowrotem
Zamknął oczy maleńkie
Pochrapał sobie troszeńkę
Kiedy obudził się znowu
Zaświecił węża świetlnego
I do końca dnia całego
Był bardzo wesołym kolegą